W mieście jak ryby tramwaje,
A miasto jak studnia bez dna,
A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw
Schyla się nocą i świtem powstaje
Nad rybną studnią bez dna.
W mieście jak ryby tramwaje,
A miasto jak studnia bez dna,
A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw
Schyla się nocą i świtem powstaje
Nad rybną studnią bez dna.
Zaułków lipcem sparzonych
Wyciszyć nie może zmrok.
Zasiedli na ławkach, zasiedli na ławkach
Ludzie co twarze dniem umęczone
Pod lipiec kładą i zmrok,
Pod lipiec kładą i zmrok.
Nie śpię, bo spotkać chcę w mieście
Tę ciszę co gęsta jak noc,
Rozmawiać z krokami, swoimi krokami.
I oto idę miastu na przeciw,
Choć wokół cisza i noc.
Nie śpię, bo spotkać chcę w mieście
Tę ciszę co gęsta jak noc,
Rozmawiać z krokami, swoimi krokami.
I oto idę miastu na przeciw,
Choć wokół cisza i noc.
Czekam, aż neon przytłumi
Rozmytą latarnię dnia.
Odnajdą się cienie, odnajdą się cienie
I ludźmi ulice zatłumią.
Czekam na przyjście dnia,
Czekam na przyjście dnia.
W mieście jak ryby tramwaje,
A miasto jak studnia bez dna,
A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw
Schyla się nocą i świtem powstaje
Nad rybną studnią bez dna.
(canon)
W mieście jak ryby tramwaje,
(W mieście jak ryby tramwaje,)
A miasto jak studnia bez dna,
(W mieście jak ryby tramwaje,)
(A miasto jak studnia bez dna,)
(A miasto jak studnia bez dna,)
(A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw}
(A niebo jak żuraw, a niebo jak żuraw)
(Schyla się nocą i świtem powstaje)
(Schyla się nocą i świtem powstaje)
(Nad rybną studnią bez dna.)
(Nad rybną studnią bez dna.)
(W mieście jak ryby tramwaje,)
(W mieście jak ryby tramwaje,)
(W mieście jak ryby tramwaje,)
(W mieście jak ryby tramwaje.)
(W mieście jak ryby tramwaje.)