No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
To dwudziesty czwarty był lutego,
poranna zrzedła mgła.
Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp,
Turecki niosły znak.
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
Już pierwszy skrada się do burt, G
a zwie się 'Goździk'i
z Algieru pasza wysłał go,
żeby nam upuścił krwi.
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
Następny zbliża się do burt,
a zwie się 'Róży Pąk'.
Plunęliśmy ze wszystkich luf,
bardzo szybko szedł na dno.
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
W naszych rękach dwa i dwa na dnie,
cała reszta zwiała gdzieś.
A jeden z nich zabraliśmy
na starej Anglii brzeg.
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!
No i znów bijatyka, no
znów bijatyka, no
bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb,
razem, bracia, aż po zmierzch!