Letra de
Junior

Dzień po dniu betonowa dżungla wzywa
szukając króla w słońcu ma lśnić jego grzywa, chyba
jak na razie polowanie się zaczyna
który to mysliwy, a który to zwierzyna
wystawiasz swojego syna na pewną męke
zAmiast przez życie poprowadzić go za ręke
babilon domem, a pieniądze rodziną
w podziękę, nie potrafi żyć chwilą
chwilę miną,
stary człowiek taki jak ty rady już nie daje
za twoimi plecAmi syn twój władcą Twym zostaje
z dumną miną, postawą, władczym rykiem
powstaje rozpoczyna się prawdziwe polowanie
walka o przetrwanie, wyzwoleńcze powstanie
przegrane pokolenie nie skazane na wygnanie
mAm pytanie: co się dalej z nAmi stanie?
kto zostanie? i kto za kim stanie?
przepraszAm Cię ojcze za to wszystko i za to
powinieneś mnie przeprosić, że nie mogłes być mym tatą
tyle ludzi na tym świecie w rożny sposób się bogaci
lecz bogaty tylko ten co swych bliskich nie traci x2
dzień po dniu betonowa dżungla wzywa
ty nie pAmiętasz nawet jak twój syn się nazywa
rastafaria przyzywa, wołanie echem się odzywa
omijasz słowa prawdy, stracona już twa grzywa
wciąż uciekasz przed sobą, lub za pieniądzem gonisz
żyjąć w świętym przekonaniu, że swego czasu nie trfonisz
gdzie twe serce? to muzyka kiedy znów ją odsłonisz
kiedy znów od babilonu swoją dusze wyzwolisz
nie będe nigdy cieniem inne cienie
wiem, ze ziele dla twych dzieci nie znaczy aż tak wiele
mimo że życie na ziemi obce przynosi cierpienie
to moja miłość, moja młodośc do stracenia zbyt wiele
chodź to czysta rzeka swoim blaskiem świeci
a dla tych to nie rzeka tutaj ma swoje dzieci
rozum krzyczy poczekaj, serce mówi nie zwlekaj
nie dosięgnie twa ręka czego wzrok twój nie sięga
przepraszAm Cię ojcze za to wszystko i za to
powinieneś mnie przeprosić, że nie mogłes być mym tatą
tyle ludzi na tym świecie w rożny sposób się bogaci
lecz bogaty tylko ten co swych bliskich nie traci x2